Treści bloga, zawierające opisy papuzich zachowań i sposoby postępowania z nimi, odnoszą się wyłącznie do tzw. papug do towarzystwa.
Zachowania ptaków trzymanych w parach i wolierowych stadach są odmienne i nie można do nich stosować opisanych tu metod.

Reklama

Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania treści bloga bez wiedzy i zgody autora.

5 stycznia 2022

Zakaz rozmnażania papug - cz.1 – „Rozmnażanie to bezdomność i krzywda papug”

 


Jeden z widzów Papuziej Telewizji tak napisał pod filmem „Po co nam hodowla papug i czy powinniśmy je rozmnażać?”
: Propagujecie bezdomność i krzywdę. Co się stanie z tymi setkami papug wyprodukowanych przez właścicieli? Zwierzętami, które żyją dłużej niż psy i koty? Nie ma dla nich publicznych schronisk. Co wy sobie wyobrażacie?”

Bezdomność i krzywda papug to patologie. Walczę z nimi, przeciwstawiając im prawidłowe zachowania. A wyobrażam sobie, że dzięki temu schroniska dla papug nie będą w naszym kraju potrzebne. Jednak zakaz rozmnażania nie jest prawidłowym zachowaniem w stosunku do pary papug. Owszem, można ograniczać ilość jaj lub ilość lęgów, żeby nie „produkować setek papug”, ale całkowity zakaz dla wyprowadzenia przez parę choć jednego lęgu w roku to zbrodnia. Owszem, nadmiar papug może doprowadzić do bezdomności i krzywdy, ale nie musi, jeśli nie dojdzie do patologii. Jednak zakaz lęgów na pewno doprowadzi do cierpienia papug. A może i śmierci. I to nie jest moja wyobraźnia, lecz wiedza powszechnie znana hodowcom. Zapraszam na film "Budka w klatce a dobrostan papug", aby lepiej to zrozumieć.

Ten sam widz: Niestety to bzdury. Sami przyznajecie, że nie trzeba dobierać partnerów dla par tej samej płci. Więc te papugi sobie świetnie radzą bez rozmnażania raz w roku. Zbrodnią jest doprowadzać do śmierci i cierpienia, a tym jest namawianie do rozmnażania. Psy i koty się sterylizuje. Ptaki trudniej. Jakoś te pierwsze nie cierpią.”

Jednopłciowe pary papug czy wysterylizowane psy i koty „świetnie sobie radzą bez rozmnażania”, bo nie mogą się rozmnażać. Dlatego tak nie cierpią. U jednopłciowych par papug występuje jedynie popęd płciowy, który z resztą często w takiej parze realizują, o czym wspomniałem w filmie "Jak zapobiegać niechcianej "ciąży" u papug, czyli świadome papużyństwo". Owszem, para jednopłciowa to jest jakieś rozwiązanie, aby zapobiec lęgom. W filmie tym wymieniłem je jako jedną ze stosowanych metod zapobiegania potomstwu i obiektywnie przedstawiłem, z czym to się wiąże, jednak ocenę takiej sytuacji pozostawiłem widzom. Bo trzymając parę często zmuszamy dwa jednopłciowe osobniki do zaspokajania popędu płciowego ze sobą nawzajem. Poza tym para różnopłciowa zawsze lepiej się dogaduje, o czym z kolei mówiłem w filmie o łączeniu papug. Nie ma między nimi takiej rywalizacji, jak między osobnikami tej samej płci. Więc wcale to nie do końca jest tak, że „przyznaję, iż nie trzeba dobierać pary różnopłciowej”.

Ten sam widz: „Zwierzęta nie mają świadomości takiej jak ludzie i nie potrzebują potomków dla spełnienia się. Proponuję, abyście skończyli studia weterynaryjne i doedukowali się głębiej. Albo polegajcie na zdaniu ekspertów. Pozdrawiam, lekarz weterynarii”

Ależ jest dokładnie odwrotnie! Homo sapiens wcale nie zawsze potrzebuje "potomków do spełnienia się". Owszem, podobnie jak zwierzętami, rządzą nami instynkty płciowe, ale często są zagłuszane przez świadomość, którą kształtują warunki kulturowe i bytowe. Dlatego wcale nie wszystkie pary ludzkie do spełnienia się potrzebują potomków.

I rzeczywiście zwierzęta nie mają takiej świadomości jak ludzie, choć wyniki badań pokazują, że w sposób świadomy stosują pewne strategie działania, a znaczna część gatunków potrafi osiągać wyznaczone sobie cele, nawet ośmiornica. 

Jednak zwierzęta mają o wiele silniejszy instynkt, który nakazuje im przedłużanie gatunku. I jeśli nie będą mogły tego instynktu zrealizować, to z frustracji gotowe są samookaleczyć się lub nawet zabić partnera. Więc, chyba jednak nie chciałbym skończyć studiów weterynaryjnych, których absolwenci takich rzeczy o zwierzętach nie wiedzą.

Ten sam widz: Brak lęgów doprowadza do śmierci? A zaklinowane jaja na skutek pobudzenia do ich składania?

Tak. Można to w dużym skrócie myślowym tak określić: Brak lęgów doprowadza do śmierci”, bowiem obecność osobnika odmiennej płci jest jednym z bodźców wywołujących instynkt rozrodczy, czyli instynkt przedłużenia gatunku (nie mylić z popędem płciowym), którego nie da się zatrzymać poprzez niedostarczenie budki lęgowej. A niezaspokojony prowadzi do frustracji. I stąd tyle cierpień i niepotrzebnych śmierci.

Zaparcie jaja (bo tak to się nazywa w medycynie weterynaryjnej) może właśnie być skutkiem powstrzymywania go z braku miejsca na jego złożenie i wyprowadzenie lęgu (a nie wskutek "pobudzenia do składania"). Papuga instynktownie stara się zaczekać na lepsze czasy, bo podświadomie wie, że młode wyklute na dnie klatki czeka śmierć. Podobnie jak bociany czują, że będzie suche lato, a więc mniej pokarmu, i wyrzucają nadmiar młodych z gniazd, aby pozostałym dać większe szanse na przeżycie.

Ten sam widz: "A niedobór wapnia na skutek wyczerpania organizmu samicy? A wyczerpanie niedoświadczonych rodziców i śmierć na skutek zbyt dużego lęgu? To są skutki nieodpowiedzialnego rozmnażania."

Oczywiście, że nie wolno dopuszczać do nieodpowiedzialnego rozmnażania, które może doprowadzić do wyczerpania organizmu, i w tym zakresie należy prowadzić edukację hodowlaną. I tu jest ogromne pole do popisu właśnie dla weterynarzy, aby do tego nie dochodziło.

Nikt już chyba nie twierdzi, że ciąża to choroba. Podobnie u zdrowej pary papug cykliczne lęgi są elementem ich życia. Ich organizmy są do tego przystosowane, a jeśli pojawiają się np. niedobory wapnia, to prawie zawsze wynikają z niewłaściwej diety. Można też regulować ilość lęgów usuwaniem budki, nawet już po pierwszym lęgu, a ilość potomstwa – ilością pozostawionych jaj.

Nie wierzcie jednak tym, którzy głoszą, że umożliwianie lęgów zmusza papugi do nadprodukcji jaj. Jest dokładnie odwrotnie. Owszem, zarówno w hodowlach, jak i wśród dziko żyjących papug, zdarzają się incydentalne patologiczne przypadki znoszenia nadmiernej ilości jaj, jednak zdrowe samice, składają ich zwykle tyle, do ilu są genetycznie przystosowane. To właśnie zabieranie jaj stymuluje je do nadmiernej ich produkcji, wycieńczającej czasem organizm, zwłaszcza przy ubogiej w niezbędne składniki diecie. Powtarzam: to wcale nie zachęcanie do lęgów, tylko ich zabranianie poprzez zabieranie jaj powoduje, że w miejsce zabranych samica wciąż składa nowe. Dlatego parze trzeba pozwolić odbyć choć jeden ograniczony lęg.

Ten sam widz: „A wpadnięcie w dziury i niebezpieczne miejsca przez samca szukającego miejsca na gniazdo?”

No cóż, bez względu na to jak śmiesznie to brzmi, to gdzie tu logika? Przecież to mogłoby się raczej zdarzyć właśnie wtedy, kiedy nie dostarczymy budki lęgowej. Ale skoro nasz widz rozumie, do jakiego poszukiwania zmusza papugi instynkt rozrodczy, to może więc chociaż do jego wyobraźni przemówi to, że kiedy para będzie miała odpowiednią budkę lęgową, czy nawet dwie do wyboru, jak to hodowcy często robią, to nie będzie szukać innego miejsca i "wpadać w dziury".

Ten sam widz: "Jedyne co warto jeszcze poruszyć w waszej odpowiedzi: frustrację seksualną się leczy. Są metody kontrolowania hormonalnych zachowań, czyli zapobiegania rozmnażaniu i dokładaniu do biznesu krzywdy i chorób. Resztę rzeczy, które opisujecie to wiadomo, zabobony i klapki na oczach.”

No cóż, nazwanie naszych racji „zabobonami” świadczy chyba o braku dalszych argumentów ze strony tego widza. Dla mnie to on nie potrafi zrzucić „klapek z oczu”, bo ktoś mu je chyba za mocno zacisnął. No, ale każdy z moich czytelników oceni to sam.

Jednak jeśli według niego warto jeszcze coś poruszyć, to chętnie poruszę. Odnoszę wrażenie, że to raczej frustracja naszego widza stała się źródłem tak absurdalnych pomysłów.

Jeśli dobrze rozumiem, jest on za trzymaniem papug w parach i jednoczesnym zakazem prokreacji. Dlatego zaleca stosowanie u pary papug przez całe życie terapii hormonalnej, która wiadomo, że nie jest obojętna dla zdrowia. Albo może ewentualnie brakiem budki chce on doprowadzać zwierzęta do stanu chorobliwej frustracji seksualnej i depresji, by móc ją potem leczyć i zarabiać na krzywdzie zwierząt? Przedstawia się jako lekarz weterynarii. Jak więc głoszenie takich poglądów ma się do etyki tego zawodu?

A może podawanie zdrowej, młodej parze przez całe życie środków antydepresyjnych, to jakaś nowa pseudobehawioralna teoria?

Ten sam widz: "Znowu okazujecie sie brakiem wiedzy. Nie potrzeba żadnych środków antydepresyjnych czy hormonalnych, a wystarczy odpowiednia dieta i warunki życia :) Hormony są dla ptaków, których właściciele z różnych względów nie mogą zapewnić im bytowych zaleceń. I nieźle kręcicie faktami; bowiem samice trzymane w parach jednopłciowych, a złych warunkach bytowych, też mogą wymagać terapii hormonalnej. Próby podchodzenia mnie od tej żenującej strony i atakowanie etyki lekarza pozostawiam bez komentarza. I nadal odsyłam do specjalistów."

Rozumiem, że te właściwe „warunki życia i zalecenia bytowe” to dla naszego widza zakaz rozmnażania. A jeśli pojawi się frustracja seksualna i depresja, to trzeba je leczyć dietą. Pewnie chodzi o dietę wysokocukrową, która spowoduje podniesienie poziomu endorfin, czyli tzw. hormonów szczęścia. Ale to dodaje energii i wzrasta pobudliwość, również seksualna. Więc trzeba by natychmiast ingerować z dietą niskocukrową, żeby tę nadpobudliwość i aktywność seksualną ograniczyć. Taka dieta + kolejne zapobieganie lęgom może doprowadzić znów do depresji i frustracji. I robi się nam błędne koło, a papugi  poddawane będą ciągłej huśtawce nastrojów. Czy rzeczywiście naszemu widzowi może o to chodzić?

Być może chce również ograniczyć owulację dietą niskobiałkową. Ale tak przez całe życie? Zbyt duże ograniczenie białka może spowodować zużywanie białek ustrojowych dla celów energetycznych. Poza tym dieta niskobiałkowa ogranicza podaż płynów i nie realizuje zapotrzebowania na wapń, potas, żelazo, sód, fosfor. Wszystko to prowadzi do niedożywienia.

Czyżby nasz widz chciał to wszystko zrobić zdrowej parze papug? Czy nie lepiej pójść na kompromis i stosować zbilansowaną dietę, pozwalającą im cieszyć się pełnią zdrowia fizycznego, a dla ich zdrowia psychicznego dopuścić choćby raz w roku do małego lęgu?

No chyba że ten widz opracował jakąś specjalną dietę antykoncepcyjną, która jednocześnie nie doprowadza do niedożywienia i depresji? Jeśli tak, to powinien ją jak najszybciej opatentować. Należy mu się chyba za to nagroda Nobla!

Ten sam widz: "A, i jeszcze dodam, bo tak pewni siebie wyśmiewaliście przykłady patologii, które podałem; wszystko wzięte z życia. Przytrzaśnięte drzwiami samce, którym nie odpowiada nawet najbardziej polecana przez was budka oraz inne sytuacje, to nic innego jak to, z czym muszę się borykać jako lekarz, a powodem są szerzone przez was błędne informacje."

Ależ ja przyznałem przecież, że patologie się zdarzają. A wypadki „chodzą” tak samo po papugach, jak i po ludziach. Każdy opiekun powinien zadbać o bezpieczeństwo swoich podopiecznych. Ale dlaczego to tylko samce „wpadają w dziury” i „są przytrzaskiwane drzwiami”? Czyżby nasz widz nie wiedział, że samice również poszukują miejsc na gniazdo i na złożenie jaj?

**********

Domyślacie się zapewne, podobnie jak ja, że nasz widz wcale nie jest weterynarzem. Przytoczyłem polemikę z nim tylko po to, żeby uzmysłowić Państwu, o jaki dobrostan papug chodzi przeciwnikom ich rozmnażania. Nie jestem aktywistą na rzecz ochrony życia poczętego, ale osoby te każą zabierać i niszczyć zalężone jaja. Kiedy jednak zabiera się choć część jaj do inkubatora i sztucznie wychowuje pisklęta, jest to ich zdaniem gwałt na papuzich rodzicach. Ale to dlatego, że są również przeciwnikami ręcznego karmienia i z lubością rozpisują się, jakim cierpieniem dla rodziców jest zabranie im jaj do sztucznego wychowu, mimo że hodowcy nie zabierają wszystkich. Zawsze pozwalają im wyprowadzić choć jeden lęg. Gwałtem na rodzicach nie jest jednak dla nich zniszczenie wszystkich jaj z każdego lęgu i doprowadzanie pary papug do frustracji. Czyli jeśli zabierze się wszystkie jajka i zniszczy, to dobrze dla tych biednych rodziców, ale jeśli część jajek zabierze się do inkubatora – to dla nich ogromne cierpienie.
Czy rzeczywiście tędy droga? 

Zapraszam na kolejne części moich rozważań na ten temat: Zakaz rozmnażania papug – cz.2 - „Mniejsze zło dobrostanowe” i Zakaz rozmnażania papug – cz.3 - Czy pojedynczo trzymane papugi mają instynkt przedłużenia gatunku?

1 komentarz :

  1. Drodzy Czytelnicy,
    Niestety, doba ma tylko 24 godziny i zaczęło mi już brakować czasu na życie i obowiązki zawodowe. Dlatego, z żalem, musiałem wstrzymać dalsze komentarze, bo nie byłbym w stanie na nie odpowiadać. Wybaczcie, proszę, i szukajcie odpowiedzi na nurtujące Was problemy w opublikowanych artykułach i wśród udzielonych już przeze mnie odpowiedzi. Zapraszam też wszystkich serdecznie na filmy poradnikowe na PAPUZIEJ TELEWIZJI http://youtube.com/c/papuziatelewizja gdzie staram się, w miarę możliwości, pomagać zespołowi Papuziej TV odpowiadać na komentarze widzów.

    OdpowiedzUsuń