Temat ten wywołuje gorące dyskusje na papuzich forach.
Dyskutanci nie mają pojęcia czym jest ten zabieg, a oburzenie przeciw niemu
opierają na swoich doświadczeniach z potrzebującymi sobie pofruwać po ich
pokoju stadkami małych papużek. Działa krytyki wytaczają zwykle osoby, które
mają doświadczenie tylko z małymi nieoswojonymi papużkami i nigdy nie zetknęły
się z dużą ręcznie wykarmioną papugą. Wywołujący u nas gorące dyskusje temat
przycinania lotek, w wielu krajach, mających o wiele dłuższe niż nasze tradycje
trzymania papug do towarzystwa, jest standardowym, obowiązkowym postępowaniem,
a zaniechanie go uznawane jest za działanie na szkodę ptaka.
To pytanie zadaje sobie wiele osób, które stały się właścicielami nowego pierzastego pupila i nie mają doświadczenia w postępowaniu z papugą.
Podkreślam, że sprawa dotyczy papugi trzymanej jako ptak do
towarzystwa. Papugom trzymanym w parach lub stadach nie przycina się lotek, ponieważ
u nich występuje instynkt latania. One muszą wykonywać loty zwiadowcze, żeby
ostrzec innych członków stada przed ewentualnym niebezpieczeństwem. Hodowcy
robią to tylko wtedy, kiedy chcą złagodzić charakter niektórych nadmiernie
agresywnych osobników w stadzie. Ale jest to temat osobny i nie mieszczący się
w zakresie spraw omawianych na tym blogu.
Tak więc, trafia do nas papuga ręcznie wychowana lub taka,
którą zamierzamy dopiero oswoić i chcemy, aby ptak ten stał się członkiem
naszej rodziny. Szczególnie w tym drugim przypadku, gdy papugę mamy dopiero oswoić,
fakt, czy jest ona ptakiem fruwającym, ma istotne znaczenie dla wyboru
odpowiedniego sposobu postępowania z nią. Generalnie, ptaka w klatce jest
bardzo trudno oswoić, a przy wyjmowaniu go z niej może łatwo się spłoszyć, a w
czasie ucieczki może uderzyć w szybę czy lustro lub, po prostu, wylecieć przez
niedomknięte okno. Ponadto, wystraszona papuga instynktownie szukać będzie w
mieszkaniu wysokich, trudno dostępnych miejsc, gdzie może wyrządzić szkody lub
sama się okaleczyć. Łapanie i wyciąganie z trudno dostępnych zakamarków z całą
pewnością nie wpłynie pozytywnie na nasze relacje z przyszłym pupilem. Nawet
ręcznie wykarmione pisklęta, które nigdy dotąd nie latały, teraz, w stresie,
spowodowanym nieznanym otoczeniem i osobami, mogą okaleczyć się już na początku
pobytu w mieszkaniu nowego opiekuna. Właściwie wykonane przycięcie lotek
mogłoby zapobiec tym problemom. Przeciwnicy przycinania lotek twierdzą, że powoduje ono u ptaków problemy natury psychicznej. Proszę więc sobie wyobrazić, jaki problem psychiczny u papugi, która nigdy nie latała, może spowodować nagłe poderwanie się do lotu z pełną siłą siłą skrzydeł i uderzenie w ścianę, okno lub lustro. To byłby nie tylko uraz psychiczny, ale i fizyczny, powodujący często śmierć ptaka.
Podnoszony jest powszechnie argument, że jest to okaleczenie
zwierzęcia, które, stworzone do pokonywania przestrzeni i swobody lotu, zostało
brutalnie tego pozbawione. Uważam, że jest to pewnego rodzaju demagogia, będąca
wynikiem często spotykanego antropomorfizowania zwierząt. Po pierwsze, jaką przestrzeń może pokonywać ara w małym mieszkaniu. A po drugie - my, ludzie,
wmawiamy sobie, że nasze papugi
posiadają ludzkie cechy. Robienie czegoś dla przyjemności to cecha wyłącznie
ludzka. Ptaki nie latają dla przyjemności. A nawet gdyby, jak niektórzy sądzą,
czerpały z latania przyjemność, to, wracając do pierwszego argumentu - jakąż przyjemność może mieć duża ara, której
skrzydła mają rozpiętość ponad 1 metr, fruwająca po umeblowanym pokoju.
Jeśli ptaki w naturze pokonują przestrzeń, to tylko dlatego,
że szukają żerowisk czy miejsc na założenie gniazda. Nawet gatunki znane z
codziennych dalekich przelotów, jeśli znajdą dostatek pokarmu blisko miejsc
gniazdowania, bez żalu rezygnują z latania (żal to też raczej ludzka cecha).
Tak więc, latanie to jeden z rodzajów aktywności koniecznej
w naturze dla zdobywania pożywienia, znalezienia partnera i zapewnienia
bezpieczeństwa. W warunkach hodowlanych to my opiekunowie ptaków, zaspokajamy
niejako za nich wszystkie te potrzeby. Żyjące w ludzkich rodzinach papugi mają zapewnione
pożywienie, ich partnerem jest opiekun i nie muszą uciekać przed żadnym
wrogiem. Dlatego nie odczuwają potrzeby latania. Tym niemniej, wszystkie
zwierzęta, podobnie jak ludzie, dla zdrowia i dobrej kondycji potrzebują ruchu.
Rolą opiekuna jest zrekompensowanie braku latania innymi formami aktywności.
Stosując do ptaków ludzki sposób rozumowania, należy
stwierdzić, że nie żałujemy utraty czegoś, czego nigdy nie mieliśmy. Nie
oswajamy ptaka wychowanego w amazońskiej dżungli, którego schwytano i
pozbawiono możliwości latania, lecz młodego, pochodzącego z hodowli osobnika.
Trafiające do naszych domów ptaki od wielu pokoleń nie znają naturalnego
środowiska i w znacznym stopniu zatraciły instynkt latania, nieprzydatny zresztą w obecnych warunkach, podobnie jak to się stało z innymi udomowionymi
zwierzętami. Gdyby nagle znalazły się w nieznanej sobie przestrzeni, byłby to
dla nich ogromny stres, z którym trudno byłoby im sobie poradzić. Czułyby się,
prawdopodobnie, jak nie znające i nie rozumiejące dzikiego świata, wychowane w
wielkim mieście ludzkie dziecko, pozostawione samotnie w środku afrykańskiej sawanny.
Zauważmy też pewną hipokryzję przeciwników przycinania
lotek. Zdolnego do lotu ptaka właśnie z tego powodu przetrzymują w ciasnej
klatce, gdyż nie chcą go okaleczać, a zabranie go z sobą na zewnątrz jest
niemożliwe.* Może stać się to przecież przyczyną poważnych obrażeń lub nawet
śmierci. A przecież nie sposób pominąć innego istotnego aspektu powiązanego z
posiadaniem ptaka do towarzystwa. Mianowicie, nasi, pochodzący z innej strefy klimatycznej
pupile są metabolicznie przystosowani do korzystania ze słońca w stopniu znacznie
większym niż jest go w naszej części Europy. Zamknięty w czterech ścianach ptak
z jego dobrodziejstw nie korzysta zupełnie. Promieniowanie UV zastępujemy
wzbogacając ptasią dietę w niezbędne suplementy (głównie chodzi o witaminę D3) lub żarówki wydzielające promieniowanie UV,
ale korzyści z przebywania na świeżym powietrzu nic nie jest w stanie naszemu
pupilowi zastąpić. W przypadku fruwającego ptaka jedynym wyjściem jest
wystawiona na zewnątrz klatka, ale trzeba wtedy zadbać, żeby nasz pupil nie
dostał udaru słonecznego (jeśli nie ma
możliwości schowania się w cień) i, żeby do jego pokarmu nie przeniknęły
przenoszone przez wiatr, wysuszone na
słońcu, odchody dzikich ptaków (mogą być skażone salmonellą!) Wkładanie i
wyjmowanie papugi z klatki na balkonie czy w ogrodzie połączone jest zawsze z
ryzykiem, że coś może ją wystraszyć i skłonić do ucieczki w miejsce, z którego
nie będzie mogła trafić do domu. Pozbawiamy się również przyjemności wspólnych
kontaktów z naszym pupilem poza domem - ptak mogący fruwać nie może towarzyszyć
nam podczas spaceru. W handlu dostępne są różnego rodzaju łańcuszki i uprzęże,
mające uniemożliwić im oddalenie się od opiekuna. Jednak w przypadku ptaka
mogącego swobodnie fruwać, łańcuszki zakładane na nogę, mogą skutkować uszkodzeniami stawu biodrowego przy
nagłym poderwaniu się do lotu. Szelek niektóre papugi potrafią się
szybko pozbyć, wykorzystując swój sprawny dziób.
Corocznie w okresie letnim do mojego Sklepu z Papugami
zgłaszają się osoby, które utraciły swego pupila i mają nadzieję, że znalazca
odda go do sklepu. Ich relacje są bardzo podobne. Zazwyczaj mieli papugę od
wielu lat. Była całkowicie oswojona. Wielokrotnie towarzyszyła im na spacerach
poza domem lub przebywała poza klatką na balkonie lub w ogrodzie. Dotychczas
nigdy nie podcinano jej lotek, ponieważ nigdy nie oddalała się od opiekunów,
więc uznali, że jest to zbędne. Aż nagle, któregoś dnia coś ją
spłoszyło... Odleciała... To tragedia
tak dla opiekuna, jak i dla ptaka. Czy można jej było uniknąć? Na pewno tak.
Takie przypadki zdarzają się też, kiedy lotki są
nieprawidłowo przycięte (dlatego powinien to robić fachowiec) lub, kiedy już
odrosły, a opiekun nie zwrócił na to uwagi.
Przycięcie lotek jest całkowicie bezbolesne i nie powoduje
nieodwracalnych skutków. Nie oszpeca też papugi. Przy złożonych skrzydłach jest
zupełnie niezauważalne dla osób, które się na tym nie znają. I wcale nie pozbawia ptaka możliwości latania. Uniemożliwia
mu tylko wzbicie się wysoko w powietrze. Po kilku miesiącach pióra odrosną i
ptak będzie znów latał. Papuga, która nigdy nie latała, nie będzie odczuwała
dyskomfortu. Co dzięki temu zyskuje? Na pewno większe bezpieczeństwo w
mieszkaniu (szczególnie na początku pobytu w naszym domu) i - rzecz bezcenną –
możliwość przebywania na świeżym powietrzu i na słońcu, którego zalet dla
ptasiego zdrowia nie sposób przecenić. Jak myślicie? Co odpowiedziałaby
przeciętna papuga, gdyby ją spytać czy woli siedzieć zamknięta w klatce w
pustym pokoju, czy też w towarzystwie opiekuna przebywać w ogrodzie lub parku?
Oczywiście podcięcie lotek, aby było skuteczne i bezpieczne
dla ptaka, musi być wykonane fachowo. Po zabiegu papuga nie może mieć
możliwości wznoszenia się w górę, ale powinna móc przefrunąć swobodnie kilka
metrów i miękko wylądować na ziemi. Jeśli podcięcie zostanie źle wykonane, ptak
może być narażony na bolesne upadki mogące skutkować uszkodzeniami kości,
potłuczeniem lub nawet śmiercią. Tak
niekiedy bywa, gdy podejmują się tego osoby bez doświadczenia. I to właśnie
jest powodem negatywnych opinii na ten temat.
Pamiętajmy też, że nie wolno przycinać lotek bardzo młodemu
ptakowi. W okresie poprzedzającym opuszczenie gniazda pisklę często macha mocno
skrzydłami. Ruchy te są niezbędne dla prawidłowego rozwoju mięśni piersi. Lotki
podcięte w tym okresie, spowodowałyby osłabienie tych ruchów, a co za tym idzie
słabszy rozwój mięśni.
Sprawa lotek i toczące się w naszym kraju dyskusje na ten
temat to trochę wyważanie otwartych drzwi. Jest to z pewnością spowodowane
brakiem fachowej literatury w języku polskim na temat papug trzymanych w domach
do towarzystwa. W licznych, dostępnych za granicą publikacjach powszechna jest
opinia, że domowe „pety” powinny mieć, dla ich dobra, ograniczoną możliwość
latania. Dotyczy to zwłaszcza wszystkich gatunków dużych papug.
Decyzję o tym, czy papuga ma mieć podcięte lotki czy nie,
musi podjąć opiekun. To on musi rozważyć, biorąc pod uwagę wszelkie aspekty
związane z przetrzymywaniem pupila w określonych warunkach, czy zabieg ten jest
celowy i czy służy dobru zwierzęcia. Czy dzięki niemu właśnie nie poprawimy standardów
życia naszego przyjaciela? Czy na pewno bardziej humanitarne jest
przetrzymywanie go całymi dniami, zwłaszcza w lecie, w zamkniętej, ciasnej
klatce? Nie możemy go o to spytać. Sami musimy odpowiedzieć sobie na to
pytanie. Osobiście uważam, że, przynajmniej na początku pobytu w nowym
otoczeniu, podcięcie lotek jest wskazane. Po kilku miesiącach możemy to
rozważyć ponownie.
--------------------
* Artykuł powstał w czasie, kiedy na polskim rynku nie było jeszcze szelek dla papug.
--------------------
* Artykuł powstał w czasie, kiedy na polskim rynku nie było jeszcze szelek dla papug.
latem jak najbardziej, jezeli mamy ogrod to polecam podciac lotki :)
OdpowiedzUsuń"przynajmniej na początku pobytu w nowym otoczeniu" tak, niestety będąc "humanitarnym" pozwoliłem mojej nowo zakupionej amazonce niebieskoczelnej zachować tę zdolność...Z miernym skutkiem. Ręcznie karmiona i w zasadzie zupełnie oswojona poderwała się do lotu i złamała lewe skrzydło w kontakcie z okienną szybą. Zatraciła zupełnie zdolność lotu, a jej obecną formą rozrywki są spacery po całym mieszkaniu. A wystarczyło by troszkę mniej "humanitaryzmu" ( na początku ) a trochę więcej rozsądku...
OdpowiedzUsuńPrzykre jest to, co spotkało Pana papugę, ale dziękuję za komentarz. Mam nadzieję, że będzie on przestrogą dla innych. Rzeczywiście, wszelkie nasze działania w dużej mierze są wyborami mniejszego lub większego zła. Moim zdaniem, humanitarne traktowanie zwierzęcia to właśnie umożliwienie mu przebywania na świeżym powietrzu i korzystania z dobrodziejstw słońca i deszczu oraz bliskich kontaktów z ludźmi. Aby to nie groziło naszemu pupilowi utratą zdrowia i życia konieczne jest czasowe ograniczenie jego możliwości latania. Swobodnie fruwająca papuga może być bezpieczna tylko w klatce.
OdpowiedzUsuńFachowo przycięte lotki nie pozbawiają papugi możliwości latania do końca życia, a jedynie uniemożliwiają jej na pewien czas (np. w czasie adaptowania się do nowego otoczenia lub wakacyjnych wyjazdów) wzbicie się w powietrze, ale zapewniają bezpieczne sfrunięcie i wylądowanie na ziemi. Negatywne opinie o przyciętych lotkach spowodowane są prawdopodobnie nieświadomością głoszących je osób, które uważają, że jest to zabieg nieodwracalny lub, że całkowicie unieruchamia ptaka. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że jeśli lotki są fachowo podcięte papuga zachowuje możliwość sfrunięcia w dół na niewielką odległość.
Witam :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że Pański artykuł znacznie zmienił moje podejście do podcinania lotek. Moja papuga to księżniczka wspaniała, ma ponad rok i swobodnie fruwa w naszym mieszkaniu. Faktycznie jej pierwszy lot po przeprowadzce także nie był zbytnio "fachowy", ale szczęśliwie nic się nie stało. Obecnie śmiga jak przecinak i doskonale zna każdy kąt, ale nadal pozostaje aspekt wychodzenia na zewnątrz...Od roku Waldek nie był ani razu na dworze.. Skubaniec nienawidzi, gdy się go chwyta, ćwiczę z nim codziennie, żeby pozwolił się dotknąć, ale mam wrażenie, że stoimy w miejscu, także założenie szelek nie wchodzi w rachubę. Proszę mi podpowiedzieć, czy zna Pan może na Śląsku miejsce, gdzie można fachowo papudze podciąć lotki? Czy zna Pan osobę, która mogłaby mi podpowiedzieć w jaki sposób nauczyć papugę tolerować/lubić ludzki dotyk? Może u papugi, która nie była ręcznie wychowana nie da się tego osiągnąć?
Niestety, nie znam w tym rejonie nikogo, kogo moglbym polecic. Nie wiem tez w jakim wieku jest papuga. Samiec tego gatunku staje sie dojrzaly w drugim roku zycia. Jesli do tego czasu nie zostal oswojony,sprawienie, by polubil ludzki dotyk, bedzie niezwykle trudne. Jesli nie osiagnal jeszcze dojrzalosci plciowej, nadaje sie do oswojenia (patrz : posty o oswajaniu). Jesli jest starszy, sugerowalbym przeznaczenie go do hodowli.
UsuńWaldemar ma około 15 miesięcy... podejrzewam, że swoją wypowiedzią troszkę wprowadziłam Pana w błąd... określenie "nie da się dotknąć" dotyczy tego, że nienawidzi gdy dłonią/palcem próbuję dotknąć jego głowy, tułowia. A poza tym to lata za nami, siada na nas, robi sztuczki, bez obawy potrafi wsadzić głowę do naszych ust (wiem,że to niewskazane, więc tego nie robimy :)) także my jest interaktywny, lubi nasze towarzystwo. Chodzi mi tylko o aspekt "chwytania", głaskania - wiem, że niektóre papugi po prostu tego nie lubią, ale chciałabym, żeby to tolerował np na konieczność podcięcia lotek, czy ubrania szelek, czy badania u weterynarza.
OdpowiedzUsuńp.s. Blog jest rewelacyjny :)
eZ opisu wynika, ze istnieje duza szansa, ze papuga zaakceptuje rowniez dotyk opiekuna. Sugerowalbym na poczatku zastapienie dotyku palcami przez ddotyk ptasim piorem. Trzymane w reku pioro jakiegokolwiek ptaka, np. kurze lub jego wlasne, jest o wiele latwiejsze do zaakceptowania przez papuge niz ludzkie dlonie. Sadze, ze Waldemar powinien polubic glaskanie piorem po glowie, muskanie pod skrzydlami i, jesli czasami zacznie byc dotykany palcami, powinien to zaakceptowac. Prosze tylko niczego nie robic na sile i nie przyspieszac.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńPozdrowienia z Żor :)
Witam, na wielu anglojęzycznych stronach jest poruszony temat podcinana lotek nie tylko dla bezpieczeństwa papużki ale także w celu łatwiejszego/szybszego jej oswojenia. Chciałabym się dowiedzieć czy rzeczywiście przycięcie lotek działa w taki sposób i czy nie powoduje żadnych zaburzeń w psychice ptaka ? Czy schemat oswajania papużki z przyciętymi lotkami jest taki sam jak w przypadku ptaka w pełni latającego nie wykarmionego ręcznie ?
OdpowiedzUsuńPodcięcie lotek przede wszystkim chroni naszego pupila przed urazami. Może ono jedynie ułatwiać, a nie zastępować oswajanie.
UsuńOswajanie to proces długotrwały i niczego nie można robić na siłę, a zwłaszcza powodować u ptaka stres. Prawidłowo podcięte lotki umożliwią papudze bezpieczne odfrunięcie i „miękkie” wylądowanie na podłodze, jeśli będzie chciała uniknąć kontaktu z człowiekiem. Uniemożliwią jej jedynie wzbicie się w powietrze, przez co zapobiegną uderzeniu np. w szybę. A podniesienie jej z podłogi może być dla niej o wiele mniej stresujące, niż gdybyśmy gonili ją po mieszkaniu i wyciągali z najgłębszych zakamarków. Papuga stałaby się wtedy nieufna, a oswajanie byłoby o wiele trudniejsze i trwałoby o wiele dłużej. A więc, w tym sensie podcięte lotki mogą przyspieszyć czy ułatwić proces oswajania.
Jeśli jednak papugi przekroczyły już wiek, w którym mogły być oswojone, były ptakami wolierowymi lub zostały odłączone od swoich partnerów, to w takich przypadkach przycinanie lotek jest bezcelowe i negatywnie odbije się na psychice ptaka. Takich papug nie da się już oswoić. Przycinanie lotek ma sens tylko wtedy, gdy nasza papuga spełnia kryteria ptaka nadającego się do oswojenia (chodzi głównie o wiek).
A ja się nie zgadzam z tym miałem wiele papug i żadnej nic się nie stało teraz mam Kragena i lata po mieszkaniu i krzywdy sobie nie robi, jest po prostu jedna zasada kupujesz papugę i ja zamykasz w klatce na tydzień żeby sobie zapamiętała otoczenie po takiej metodzie papuga zna już otoczenie i się nie obija a jak ludzie są nie odpowiedzialni i od razu po zakupie ptaka wypuszczają to tak się kończy. Dodam jeszcze że miałem alekse niebieską z podciętymi lotkami to się zachowywała jak inwalidka bała się ludzi, skakała na łeb i szyje ciągle poturbowana, dodam że strasznie się łamią pióra u papgi kiedy są nie kompletne bo nie mają się na czym opierać czemu o tym pan nie pisał ptak z podciętymi lotkami jest bardziej podatny na łamanie piór na skrzydłach.
OdpowiedzUsuńPrzeglądając Internet dawno już doszedłem do wniosku, że problem podcinania papugom lotek nie jest, jak uważam, że powinien być traktowany - tylko problemem praktycznym, lecz ideologicznym. Dlatego też przyrzekłem sobie, że nie będę już dyskutował na ten temat. Odstępując wyjątkowo od tej zasady, ponieważ Pan koncentruje się na problemach praktycznych, pragnę jeszcze raz krótko przedstawić moje stanowisko w tej sprawie. Podcinać czy nie podcinać – to nie problem natury ogólnej. Zawsze trzeba go rozważyć w kontekście konkretnego przypadku. Trzeba określić, co chcemy osiągnąć tym zabiegiem i, czy korzyści dla ptaka przeważą nad niedogodnościami.
UsuńNie każda papuga może swobodnie latać w zamkniętym pomieszczeniu. Pan daje przykład małych papug. Czy w Pańskim mieszkaniu mogłaby równie swobodnie fruwać ara, kakadu lub amazonka? Pomijając nawet pewne niszczycielskie skłonności tych ptaków wobec domowego dobytku, nie mają one takich zdolności manewrowych na małej przestrzeni, jak wymienione przez Pana kragen czy aleksandretta. A uderzenie w okno lub lustro mogłoby okazać się dla nich śmiertelne. Alternatywą jest zamykanie ich w klatkach z ograniczoną możliwością zarówno kontaktu z opiekunem, jak i przebywania na świeżym powietrzu.
Podany argument ptaka spadającego jak kamień i łamiącego sobie pióra świadczy tylko o jednym. Zabieg został wykonany w sposób nieprofesjonalny. Prawidłowo podcięte lotki ograniczają jedynie możliwość swobodnego lotu, ale pozwalają na pokonanie w powietrzu małego odcinka i bezpieczne lądowanie. Jeśli skutki podcięcia lotek u Pana papugi wyglądały tak, jak Pan to opisał, to znaczy, że zabieg ten został wykonany niefachowo. Jestem przekonany, że papuga została pozbawiona lotek w stopniu uniemożliwiającym jej w ogóle utrzymywanie się w powietrzu. Taki sposób podcinania lotek należy zdecydowanie potępić. Jest to typowy przykład niewłaściwego postępowania, które powoduje, że zabieg ten jest przez wielu tak negatywnie postrzegany.
Papugi, to zwierzęta bardzo inteligentne, ale sugerowanie, że przebywając przez pierwszy tydzień w zamkniętej klatce zapoznają się z topografią otoczenia i wykorzystują to później do bezkolizyjnych lotów, uważam za nadinterpretację ich możliwości. Rzeczywiście, wypuszczanie z klatki ptaka przybyłego w nowe miejsce to poważny błąd. Przetrzymanie go przez pewien czas w zamkniętej klatce to działanie jak najbardziej prawidłowe. Przez ten czas papuga przyzwyczaja się do nowego miejsca i osób, i dzięki temu nie reaguje panicznie po wyjściu na zewnątrz.
Nie należy też zapominać, że prawidłowo wykonany zabieg ogranicza możliwości swobodnego lotu ptaka tylko na kilka miesięcy. Później może on znów swobodnie latać. Nie jest to operacja pozbawiająca na stałe możliwości latania, jak ma to miejsce np. w przypadku ptactwa wodnego w ogrodach zoologicznych. Tam nie podcina się lotek, ale chirurgicznie pozbawia się ptaka na stałe możliwości latania. Nawet potępiając takie postępowanie, musimy zdać sobie sprawę z tego, że alternatywą dla tych ptaków byłoby pozostawanie przez całe życie w małych pomieszczeniach wewnętrznych. Czy, więc, nie lepiej, jeśli pelikany, flamingi czy łabędzie mogą wygrzewać się na słońcu nad oczkami wodnymi?
Przyznam teraz panu rację, widocznie moja aleksa miała źle podcięte lotki dlatego się tak męczyła przez pół roku. Teraz mam żako ale z racji z tego że jest oswojone to nie rozbija się w domu i nie ma potrzeby ingerować w lotki. Natomiast tak jak pan pisał są przypadki kiedy papuga naprawdę jest płochliwa i wtedy może się to źle skończyć i jeśli to jest wykonane profesjonalnie i tylko w takich przypadkach to muszę przyznać że ma to sens. Mogę teraz nawet powiedzieć o tym śmiało że zmieniłem dzięki panu podejście do tego tematu. Jeszcze mam do pana jedno pytanie z innej beczki. Czy dorosłe już żako można oduczyć agresji czy po prostu te ptaki mają to w swojej naturze że zależy od charakteru w danym momencie raz się przytula a raz dziobie aż do krwi ? Czekam na odpowiedź
OdpowiedzUsuńPapugi, z pewnością, nie mają agresji w swej naturze. To, że tak się niekiedy zachowują jest zwykle wynikiem nieodpowiedniego postępowania z nimi.
UsuńŻako, choć to najpopularniejsze z dużych papug, nie są rekomendowane jako ptaki do towarzystwa dla osób, które nie mogą poświęcić im bardzo dużo czasu. Na swobodzie ptaki te, poza czasem na jedzenie i sen, ok. 90% swojej aktywności wykorzystują na interakcje z partnerem. Jeśli tym partnerem jest człowiek, który nie potrafi zrozumieć i spełnić ich oczekiwań, usiłują w różny sposób nakłonić go do pożądanych zachowań. To najbardziej prawdopodobna przyczyna zmiennych nastrojów - od łagodności do przejawów agresji. Myślę, że tak jest również w tym przypadku, ale by mieć pewność powinienem dysponować wiedzą zdecydowanie większą niż jedno, dość ogólne zdanie. Tylko dokładny wywiad i bezpośrednia obserwacja zachowań papugi pozwoliłaby na postawienie bardziej trafnej diagnozy i wypracowania odpowiednich sposobów postępowania.
Witam! Od półtora miesiąca jestem posiadaczem małej papużki falistej, zakupionej z resztą u Pana w sklepie. Sprzedawca, który Tam był namówił mnie do podcięcia jej lotek i szczerze mówiąc, początkowo nie byłem z tego zadowolony. Mój Dziubek nie potrafi przelecieć swobodnie do klatki, tylko trzeba do podnieść w jej okolice (jak już się denerwuje chodząc po mieszkaniu:). Jednakże po przeczytaniu tego artykułu, mam jednak wrażenie, iż dobrze się stało, że Dziubek ma podcięte lotki. Przynajmniej bezpiecznie może poznać mieszkanie.
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńZna pan może jakiegoś fachowca
z Bydgoszczy, Torunia lub okolic
tych miast?
Niestety, nie znam.
UsuńWitam, od paru dnia jak tylko mam wolny czas dla siebie staram się przeczytać całego Pana bloga. Niestety nie mam na razie swojej papugi, ale ponieważ się do tego przymierzam, staram się dowiedzieć jak najwięcej. Po przeczytaniu artykułu na temat podcinania lotek nasunęło mi się pytanie niezbyt związane z tym tematem, ale pośrednio chodzi o wychodzenie na zewnątrz z papugą:
OdpowiedzUsuńW jednych artykułach pisze Pan, że papugi nie lubią zmian i nawet postawienie w mieszkaniu choinki to dla nich duży stres, ale z drugiej pisze Pan o tym, żeby podciąć lotki i nie pozbawiać papugi przyjemności spędzania czasu na świeżym powietrzu. I teraz pytanie - czy skoro papuga jest takim płochliwym i nieufnym zwierzęciem, które nie lubi zmian dobrze będzie się czuło wychodząc codziennie (w ciepłe dni) na spacery z opiekunem? Nie ukrywam że i ja chciałabym z papugą spędzać czas na świeżym powietrzu, bo bardzo dużo spacerujemy z psem i miło by było zabierać też na takie spacery papugę :). To jak to w końcu jest z tymi papugami?
Z papugami jest tak, że jeśli nie przyzwyczaimy ich do czegoś od wczesnej młodości, to później trudno im zaakceptować zmiany. Sposób postępowania zależy oczywiście od konkretnego osobnika, ale większość z nich to rzeczywiście „tradycjonaliści”, uzależnieni od określonego porządku i unormowanego rozkładu dnia. Gdybyśmy chcieli wyjść na spacer po ruchliwej ulicy dużego miasta z, nawet bardzo oswojonym, ptakiem, który przebywał dotychczas tylko w mieszkaniu, to taka wycieczka byłaby dla niego szokiem. Ale, jeśli od samego początku stopniowo będziemy przyzwyczajać naszego pupila do spacerów (najpierw pobyt na balkonie, potem w ogrodzie, a w końcu spacery do parku) i, jeśli nie będą to wypady sporadyczne, lecz staną się dla papugi częścią jej codziennej aktywności, to na pewno nie tylko je zaakceptuje, ale bardzo polubi i będzie czuła się na zewnątrz bezpieczna.
UsuńOczywiście ptaki płochliwe, bojące się obcych i nie związane mocno z opiekunem, nie nadają się by zabierać je na spacery. W takim przypadku, aby mogły skorzystać z dobroczynnego oddziaływania słońca i świeżego powietrza, pozostaje jedynie wystawienie ich na zewnątrz w klatce.
Super, pokrzepił mi Pan serce :). Czyli te wszystkie filmiki na YT z USA, gdzie ludzie spacerują po parkach z papugami i puszczają je, aby sobie polatały, to wszystko jest możliwe - zależy tylko od wychowania. Czuję że papuga to zwierzak dla mnie :).
OdpowiedzUsuńA jeszcze jedno pytanie jeśli można. Pracuję w sklepie zoologicznym i papugi faliste w naszej wolierce łączą się w parki. Gdzieś czytałam, że jak papuga łączy się w pary, to na całe życie, ale zaobserwowałam u naszych sklepowych papug, że one w jednym tygodniu preferują jednego partnera, w drugim innego... raz żółta papużka z białym samczykiem sobie dają dzióbki, miziają się po głowie, czyszczą piórka i przytulają, a kiedy jakiś inny ptak im przeszkadza to go odganiają, lecz po paru dniach sytuacja może się zmienić i ta sama samiczka "zarywa" do innego samca. Czy zatem papuga falista tak często zmienia partnera? (muszę wiedzieć co powiedzieć klientom, jak ktoś będzie chciał kupić "dobraną parkę" :)).
Hm...Wydaje mi się, że sprzedawanie pary papug, które "połaczyły się" w klatce sklepu zoologicznego jako dobranej jest sporym nadużyciem wobec klientów. Rzeczywiście, większość gatunków papug jest monogamiczna, ale nie praktykują tego zbyt ortodoksyjnie. Ptakom przebywającym w grupie zdarzają się zmiany partnerów. A, sklep zoologiczny to miejsce specyficzne. W klatce, na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, gromadzi się kilka lub kilkanaście przypadkowo dobranych osobników. Są zwykle w różnym wieku, pochodzą z różnych miejsc, niektórzy mieli już partnerów. Wciąż pojawiają się nowe papugi, a inne znikają. Towarzyszy temu ogromny stres związany z ich łapaniem, spotęgowany zmianami miejsc i nowymi ludźmi. W takich warunkach nie może być mowy o normalnych relacjach między osobnikami. Ptaki rywalizują między sobą o możliwie najbardziej atrakcyjnych partnerów i odpowiednie miejsce w hierarchii społecznej, ale ciągłe zmiany burzą ten układ i wymuszają nowe rywalizacje. Przekładając to na relacje międzyludzkie - to swoiste pomieszanie wycieczki gimnazjalistów z pobytem w sanatorium w Ciechocinku...
UsuńDobrana para to taka, która połączyła się w zupełnie innych warunkach - najlepiej w wolierze hodowlanej. Kupując parę w sklepie, powinniśmy kierować się bardziej doborem w oparciu o kryteria wieku, wyglądu, charakteru, choć oczywiście, jeśli wybrane ptaki sympatyzują z sobą, trzeba brać ten fakt również pod uwagę.
Dziękuję za odpowiedź i cenne wskazówki. Czekam na kolejny Pana artykuł na blogu :).
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad podcięciem lotek nimfie i mam pytanie z tym związane:
Jaki jest maksymalnie wiek, w którym można wykonać taki zabieg? W chwili obecnej papug ma 2 lata i nigdy wcześniej nie był pozbawiany możliwości latania (poza paroma razami kiedy był mokry po 'kąpieli').
W tym przypadku wiek papugi nie jest najważniejszy. Decyzja powinna zostać podjęta na podstawie wielu czynników. Nie jestem w stanie niczego zasugerować nie wiedząc nic o papudze, jej opiekunach, warunkach jej przetrzymywania itp..
UsuńOpiekunów ma dwoje - moją lepszą połowa i mnie. Ja w zasadzie jestem na dokładkę i od stosunkowo niedawna bo papugę miała u siebie narzeczona. Jak się okazało ptak dość dobrze zniósł niedawną przeprowadzkę i szybko się przystosował do nowych warunków (klatka ta sama ale otoczenie inne). Papuga trzymana jest w klatce ale każdego dnia większość czasu spędza latając swobodnie po pokoju. Rok temu nasz pupil miał poważny wypadek - uderzył dość mocno główką podczas lotu w drzwi. Ledwo dało się go odratować ale na szczęście trafiliśmy na dobrych lekarzy i jedyne co mu zostało po tym wydarzeniu to to, że czasem nierówno zamyka powieki. Chcielibyśmy uniknąć takich wypadków w przyszłości bo papudze zdarza spłoszyć się - co skutkuje szaleńczymi lotami (całe szczęście w tym że jest bardzo zwrotny). To jeden argument 'za'. Druga sprawa jest następująca: Pako (tak się nazywa owa papuga) nie znosi rąk i nigdy nie daje się dotknąć (chyba że dłoń jest zamaskowana rękawiczką czy innym materiałem). Siada jednak czasami na ramieniu i daje 'buziaki'. Ręce natomiast zawsze atakuje. Miał też okres (chyba dojrzewał) że atakował nas bez ostrzeżenia lecąc w naszą stronę, zatrzymując się przed twarzą i trzepocząc skrzydłami. Zauważyłem , że gdy po myciu miał na tyle mokre piórka, że lot miał mocno utrudniony, bardzo łagodniał i nie przejawiał agresywnego zachowania. Mało tego - nawet dawał się pogłaskać i nie uciekał od ręki. Czy ograniczenie umiejętności latania ma faktycznie wpływ na agresywne zachowywanie się papugi? I czy chęć ukrócenia temperamentu ptaka może być argumentem by podciąć mu lotki?
UsuńTo prawda, że przycina się lotki w celu pozbawienia niektórych papug zbytniej agresji w stosunku do innych osobników w stadzie, ale dotyczy to ptaków wykorzystywanych w hodowli i sposób wykonania tego zabiegu jest zupełnie inny. Nie pozbawia się ptaka możliwości swobodnego latania, czy nawet wzbijania się w górę, a jedynie powoduje, że przez pewien czas nie jest już tak pewny siebie i "pokornieje", bo wyczuwa, że coś jest inaczej.
UsuńW przypadku domowych pupili przycinanie lotek ma duże znaczenie szczególnie na etapie aklimatyzacji w nowym miejscu. Zdecydowanie mniejszą dolegliwością jest pozbawienie naszego pupila, przynajmniej na pewien okres, możliwości swobodnego latania, niż ryzykowanie, że uderzy on w jakieś przeszkody w nieznanym terenie. Takie wypadki kończą się często śmiercią lub, jak w tym przypadku, urazami, pozostawiającymi ślad na resztę życia. Jeśli, jak Pan pisze, papuga jest płochliwa i czasami dochodzi do "szaleńczych lotów" po pokoju, to przycięcie lotek wydaje się wskazane. Alternatywą jest pozostawianie jej całymi dniami w klatce, a to byłoby rujnowaniem jej psychiki. Lotki należy przyciąć w taki sposób, aby ptak mógł bezpiecznie wylądować, ale, żeby miał trudności z lotem w górę. Nie wolno absolutnie przycinać lotek tylko w jednym skrzydle. Należy to zrobić symetrycznie w obu. Po kilku miesiącach, gdy pióra odrosną można zdecydować, czy zabieg należy powtórzyć. Zawsze należy przeprowadzić swoisty bilans zysków i strat i określić, czy korzyści z przycięcia lotek przeważą nad związanymi z tym ograniczeniami.
Nie wszystkim papugom można jednak przycinać lotki. Można postępować tak tylko wobec papug oswojonych lub takich, które jeszcze się do tego nadają. W przypadku takich, których oswoić już nie można, nie wolno absolutnie tego robić.
Niektórzy demonizują zabieg przycinania lotek, ale osoby te zwykle nie wiedzą, na czym on polega. A jest to całkowicie bezbolesne i odwracalne. Często umożliwia naszemu pupilowi zdecydowanie lepsze życie i z całą pewnością chroni jego zdrowie. Lotki po pewnym czasie odrastają. Papuga z prawidłowo przyciętymi lotkami może latać i kiedy tylko zechce może się oddalić od opiekuna, gdy uzna, że pozwala on sobie na zbytnią poufałość. Nie może tylko wzbić się w górę. Prawidłowo wykonane przycięcie pozwala jej odfrunąć i bezpiecznie wylądować na podłodze.
Bardzo dziękuję za odpowiedź i wyjaśnienie. Życzę wielu dalszych sukcesów
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńCzytam od pewnego czasu pana blog i muszę przyznać, że z pewnym zdziwieniem przyjęłam stwierdzenie, że ptaki nie latają dla przyjemności. Od lat jestem właścicielką czterech oswojonych nimf i z moich obserwacji wynika, że dla nich latanie jest zdecydowanie czymś więcej niż tylko sposobem przemieszczania się. Wnioskuję to po tym, że rano, w okresie największej aktywności, moje ptaki na wyścigi kołują pod sufitem. Gdy jeden podrywa się do lotu, zaraz zaczynają latać wszystkie i lądują dopiero wtedy, gdy są już wyraźnie zmęczone, tak że można słyszeć, jak dyszą po wysiłku. Często podczas latania dodatkowo krzyczą i głośno się nawołują, przy czym nie jest to krzyk ze strachu, bo taki krzyk brzmi inaczej: one rozładowują w ten sposób nadmiar energii. Nie muszą tego robić, a przecież, gdy otwieram im klatkę, wszystkie czym prędzej biegną do drzwiczek, żeby za moment "eksplodować" pod sufitem. Zapewniam, że obserwacja stadka nimf latających po pokoju z największą prędkością, na jaką mogą się zdobyć w pomieszczeniu, w dodatku ta niesamowita precyzja, z jaką manewrują i wymijają przeszkody chwilami zapiera dech w piersiach.
Chciałabym ponadto zaznaczyć, że mam również doświadczenie z nimfą, która utraciła zdolność lotu. Jest to 7-letni oswojony samczyk, który w wyniku urazu podczas nocnej paniki doznał porażenia skrzydeł i teraz może tylko zlatywać z wyższych miejsc na ziemię, ponieważ nie jest w stanie ani wznieść się w górę, ani utrzymać wysokości w locie, mimo że macha skrzydłami. Ta nimfa była badana przez weterynarza, więc wiadomo, że poza nieodwracalnym uszkodzeniem skrzydeł, które jednak nie jest już bolesne, nic jej fizycznie nie dolega, lecz jej stan psychiczny pozostawia wiele do życzenia.
Ta papuga przez całe swoje dotychczasowe życie jako domowy pupil była bardzo wprawnym lotnikiem i zaraz po wyjściu z klatki zaczynała kółka po całym pokoju, a od czasu wypadku, który miał miejsce prawie rok temu, zupełnie przestała wychodzić z klatki, mimo że widzi, jak pozostałe mieszkające z nią nimfy wolno latają. Wyjęta z klatki zaraz do niej wraca, jak dotąd nic w pokoju nie było w stanie jej zainteresować. Je normalnie, ale nie ma ochoty na zabawę i często przysypia. Przestała też śpiewać, chociaż dawniej robiła to regularnie, jak na samca nimfy przystało. W klatce często się płoszy, choć dawniej była raczej pewna siebie, a próbując bezskutecznie poderwać się do ucieczki spada na dno, często łamiąc sobie w takich wypadkach lotki czy sterówki. Mimo że nadal jest mocno oswojona i uwielbia głaskanie i przytulanie przez człowieka, stała się znacznie bardziej nerwowa i czasem w pierwszym odruchu reaguje na dotyk skrzecząc z przerażenia, czego nie robiła, kiedy mogła sprawnie latać. Nie jest to więc tak, że brak możliwości normalnego lotu nie pozostawia śladu w psychice papugi. Pozostawia i nierzadko mocno zmniejsza ptasie poczucie bezpieczeństwa, ponieważ dla ptaków odruchową, instynktowną reakcją na zagrożenie jest z reguły natychmiastowe poderwanie się w powietrze. Ptak, nawet jeśli nie lata, nie zostaje pozbawiony tego odruchu, a ponieważ nie może uciec, czyli odlecieć, czuje się jeszcze bardziej zagrożony, nie mówiąc już o tym, że rzucając się do ucieczki może wyrządzić sobie krzywdę.
Z tego powodu uważam, że stwierdzenie, że argumenty przeciwników podcinania lotek są tylko czysto ideologiczne, mija się z prawdą. Ja sama, im dłużej obserwuję moje nimfy, tym silniej utwierdzam się w przekonaniu, że podcinanie lotek papugom w większości przypadków nie jest słuszną decyzją. Mam nadzieję, że mój komentarz stanie się dla czytelników źródłem refleksji, w której na pierwszym miejscu stanie dobre samopoczucie, zarówno fizyczne jak i psychiczne, naszych skrzydlatych przyjaciół.
P.S.: Pamiętajmy, że papuga z podciętymi lotkami wyniesiona na dwór też może odlecieć!
Przestałem ostatnio wypowiadać się na temat przycinania lotek, ponieważ zagadnienie to stało się „ideologiczne”. Niektórzy, kierując się rzekomą troską o dobro zwierząt, nie przyjmują argumentów stojących w sprzeczności z prezentowanymi przez nich poglądami. Przerywam milczenie tylko dlatego, że autorka powyższego komentarza przedstawiła w nim racje oparte na swoich obserwacjach. Bardzo proszę, aby mojej polemiki nie odebrała jako ataku na swoją osobę, tym bardziej, że łączą nas, jak sądzę, wspólne zainteresowania ptakami i obojgu nam leży głęboko na sercu ich dobro. Uważam jednak, że zinterpretowała ptasie zachowania w sposób antropomorficzny, formułując twierdzenie niezgodne z rzeczywistością. Nie można wprost stosować „ludzkiej” psychologii do interpretowania zachowań występujących w świecie zwierząt.
OdpowiedzUsuńW przeciwieństwie do ludzi, zwierzęta postępują bardziej racjonalnie. Wszystko co robią, ma głęboki sens. Miliony lat ewolucji wykształciły w nich instynkt, który pozwala im przetrwać w środowisku, a który my, ludzie, określani mianem cywilizowanych, zatraciliśmy. U papug udomowionych dopiero od kilku pokoleń, jest on jeszcze bardzo silny.
Życie w ich środowisku to ciągła walka o przetrwanie. Wysiłek dla przyjemności nie występuje. Ptaki nie uprawiają fitness. Byłaby to karygodna strata energii, którą trzeba wykorzystać dla zdobycia pożywienia, ucieczki przed wrogiem i wychowania potomstwa. W trakcie prowadzonych badań wielokrotnie zaobserwowano, że, jeśli w pobliżu mają dostatek pożywienia, nie przemieszczają się. Papugi żyjące stadnie, a nimfy do nich należą, w godzinach rannych odbywają loty rozpoznawcze nad miejscem swego gniazdowania celem ustalenia, czy nie grozi im jakieś niebezpieczeństwo i w jakim kierunku należy się udać, by zdobyć pożywienie. Podczas takich lotów zwiadowczych komunikują się ze sobą, wydając określone, zrozumiałe dla nich odgłosy. Oblatywanie jest instynktem zwierząt stadnych. Trzymana pojedynczo papuga z natury nie prezentuje takich zachowań, gdyż są z nimi integralnie związane działania interaktywne, które ze względów oczywistych mogą występować tylko w grupie.
Nimfy przebywające w nawet niewielkiej, składającej się z kilku osobników, grupie, postępują podobnie. Wypuszczone z klatki „oblatują” teren. Choć znają go i powinny wiedzieć, że nie grozi im tam żadne niebezpieczeństwo, to instynkt nakazuje im jednak tak postępować. Prawdopodobnie ich klatka znajduje się niżej, a loty umożliwiają obserwację z wyższego poziomu. Nie latają dla zwykłej przyjemności, lecz kierują się instynktem.
W wolierach papugi spędzają noce na wysoko umiejscowionych żerdziach, z których mają możliwość dokładnej obserwacji całego swojego terytorium. Dlatego ich poranne loty mają bardzo ograniczony charakter.
Pisząc o przycinaniu lotek nie odnosiłem się w ogóle do ptaków żyjących w stadach (klatkowych czy wolierowych), bo te kierują się innymi prawami. Miałem na myśli papugi trzymane pojedynczo do towarzystwa. U nich nie pojawia się instynkt ochrony stada i w związku z tym – potrzeba lotów rozpoznawczych. Nie muszą też zdobywać pożywienia ani poszukiwać partnera (bo dla nich jest nim opiekun), więc te powody do lotów też odpadają. Dlatego ważne jest zapewnienie im ruchu w inny sposób, np. lokalizując pojemniki z pożywieniem w taki sposób, aby zmusić je do przemieszczania się.
Ponadto duże i ciężkie papugi, dla których manewry w pokoju przeciętnej wielkości mogą skończyć się tragicznie, bez przyciętych lotek muszą pozostawać zamknięte w klatkach, mając ograniczony kontakt z opiekunem. Amazonki czy ary, aby zawrócić w powietrzu podczas lotu, potrzebują niekiedy kilku lub nawet kilkunastu metrów.
--- kontynuacja ------
OdpowiedzUsuńCo do nimfy, której psychika uległa zmianie jakoby po utracie zdolności latania, gdy podczas „nocnej paniki doznała porażenia skrzydeł” – nie wiem, czy określenie „porażenie skrzydeł” oznacza ich złamania, czy, też, co wydaje się bardziej prawdopodobne, uderzenie wywołało uraz neurologiczny, którego wynikiem jest ich częściowy paraliż. Jeśli jakiś lekarz weterynarii twierdzi, że traumatyczne przeżycia nie pozostawiły żadnego śladu i tu cytuję: ”poza nieodwracalnym uszkodzeniem skrzydeł, które jednak nie jest już bolesne, nic jej fizycznie nie dolega...”, to, doprawdy, brak mi słów. Ptak przeszedł poważny wypadek, został na stałe okaleczony, a teraz jest smutny, tylko dlatego, że nie może fruwać?
Proszę nie odbierać tego osobiście, ale opisana historia niepełnosprawnej nimfy i interpretacja jej zachowania nieodparcie przypomina mi stary dowcip o radzieckim uczonym przeprowadzającym doświadczenia z muchą. Naukowiec ów odrywa jej kolejno odnóża, każdorazowo wydając jej komendę - "idź". Mucha "posłusznie" pełznie naprzód, ale gdy zostaje pozbawiona ostatniego, przestaje reagować na polecenie i pozostaje w miejscu. Uczony zapisuje wniosek z obserwacji: po oderwaniu sześciu odnóży mucha traci słuch.
Wracając do nimfy, przecież ten ptak na pewno ma stres pourazowy, a niewykluczone, że odczuwa też bolesność przy dotyku i dlatego „reaguje na dotyk skrzecząc z przerażenia”.
Co do jego „smutku”, to z opisu wynika, że jest jeden, sądzę najważniejszy powód jego silnego stresu.
Gdyby podobnego urazu doznał w swoim środowisku i jakimś cudem przeżył, inni członkowie stada uśmierciliby go, wiedzeni instynktem, nakazującym eliminację słabszych, niepełnosprawnych osobników, które mogą być np. nosicielami groźnych chorób. Ten niepełnosprawny ptak wśród innych zdrowych członków społeczności każdego dnia walczy o życie. Jest poddany ciągłemu, ogromnemu stresowi. Nimfy są stosunkowo łagodne, ale w, nawet niewielkiej, trzymanej w klatce, grupie papużek falistych czy nierozłączek, chory ptak jest natychmiast eliminowany z grupy. Ptakom obce jest uczucie empatii i, nawet jeśli nie zrobiły mu dotąd fizycznej krzywdy, to papuga niepełnosprawna w grupie zdrowych jest poddawana ogromnemu stresowi, który z całą pewnością odbija się bardzo negatywnie na jej psychice. Dlatego ogromnym błędem jest przetrzymywanie niepełnosprawnego ptaka w stadzie, które ma głęboko zakodowaną konieczność eliminowania ułomnych osobników.
------ kontynuacja -----------
OdpowiedzUsuńKończąc, pozwolę sobie jeszcze odnieść się do twierdzenia zawartego w post scriptum. Ja twierdzę, że papuga z właściwie - podkreślam – właściwie przyciętymi lotkami, wyniesiona na dwór, nie odleci!
Papuga z przyciętymi lotkami może odlecieć tylko wtedy, gdy są one przycięte niefachowo lub jej opiekun nie zauważył, że już odrosły. Odpowiednio przycięte lotki pozwalają papudze przefrunąć kilka metrów i bezpiecznie wylądować. Uniemożliwiają jej tylko wzbicie się w powietrze.
Aby moja polemika z autorką wpisu nie była negacją wszystkich jej poglądów i aby wykazać, że coś nas jednak łączy, zacytuję jedno jej zdanie: „... podcinanie lotek papugom w większości przypadków nie jest słuszną decyzją...”. Ja też tak twierdzę. Uważam, że lotki można przycinać tylko w uzasadnionych przypadkach, gdy przynosi to korzyści. Nigdy nie zalecałem robić tego u starszych papug, które wcześniej często latały. Nie przycina się też lotek papugom żyjącym w stadach.
Przycięte lotki pozwalają na bezpieczne zaadaptowanie się młodej papugi do towarzystwa w nowym otoczeniu bez ryzyka doznania poważnego urazu. Umożliwiają też trzymanym pojedynczo oswojonym papugom bezpieczne przebywanie na zewnątrz.
Zapytajmy też tych wszystkich, którzy utracili swych pupili, otwierając przypadkowo okno lub znaleźli ich rozbitych o lustro, czy aby nie żałują, że nie ograniczyli im możliwości swobodnego fruwania.
W krajach o dłuższej niż nasza tradycji hodowli papug do towarzystwa przycinanie lotek dużym oswojonym, trzymanym pojedynczo papugom jest standardem. Nawet przeciwnie – pozostawienie papudze możliwości odbywania swobodnych lotów spotkałoby się z potępieniem.
Jakoś nie zdarzyło mi się też słyszeć protestów, że ptaki wodne we wszystkich ogrodach zoologicznych zostały chirugicznie pozbawione na stałe możliwości wzbijania się w powietrze. Ale, czy ktokolwiek mógłby twierdzić, że np. dużemu pelikanowi lepiej byłoby przebywać w klatce niż swobodnie pływać po stawie? Przycinanie lotek papugom nie powoduje żadnych trwałych konsekwencji. Po wymianie upierzenia, a więc zwykle po kilku miesiącach, są one znów zdolne do lotu.
Zdaję sobie sprawę, że nie przekonam nie przekonanych i dlatego nie chciałbym więcej włączać się w dyskusje na ten temat.
Bardzo dziękuję za odpowiedź i odniesienie się do spostrzeżeń zawartych w moim komentarzu. Oczywiście, zgadzam się, że wszystkie działania podejmowane przez zwierzęta można racjonalnie wytłumaczyć, lecz to nie wyklucza przeżywania przez nie uczuć i okazywania emocji, choć niewątpliwie są one znacznie mniej skomplikowane od ludzkich. Nie wiem, czy określenie, co w tym zakresie jest, a co nie jest antropomorfizacją, która niewątpliwie jest tendencją szkodliwą, kiedykolwiek będzie tak do końca możliwe.
OdpowiedzUsuńZgadzam się też, że łączenie kalekich ptaków ze zdrowymi może być bardzo ryzykowne ze względu na przywołaną przez Pana "zasadę silniejszego", lecz chciałabym również zwrócić uwagę, że u stadnych gatunków papug, takich jak nimfy czy papużki faliste, w warunkach niewoli niepełnosprawny ptak nie zawsze jest traktowany jak osobnik do eliminacji. Owszem, zdarza się, że takie ptaki są aktywnie prześladowane, lecz zdarza się też, że wywołują w pozostałych członkach stada, nie tylko u partnera, instynkt opieki (u falistych obserwowano np. częstsze karmienie) i bardzo dobrze koegzystują z innymi osobnikami. Opiekuńcze zachowanie w stosunku do rannych członków stada obserwowano też u nimf na wolności. U niektórych innych gatunków zwierząt wykorzystuje się takie zachowania do wyłapywania czy odstrzału całych stad, w taki właśnie sposób wytrzebiono np. papugę karolińską. Ogólnie jest to zagadnienie problematyczne, bo takie zachowania nawet u konkretnych gatunków nie występują zawsze i nie wiadomo, od czego tak naprawdę zależą.
Kontynuacja:
OdpowiedzUsuńCo do moich nimf, nie zauważyłam, by nielotny samiec był gorzej traktowany czy przeganiany, co nie znaczy, że między ptakami nie występują zwykłe niegroźne sprzeczki, w których jednak niekoniecznie on jest tym przegranym. Obserwuję natomiast wyraźne poruszenie, gdy ten np. spada z wyższej żerdzi, bo wtedy drugi samiec, mimo że partnera ma innego, nerwowo krzycząc ląduje obok i razem wchodzą na jakieś wyższe miejsce. Czasem też ten sam samiec siada bardzo blisko kalekiej papugi i do niej śpiewa, mimo że, jak już wspomniałam, nie traktuje jej jak partnera.
Pozostałe nimfy również jej nie prześladują, a co za tym idzie, nie dają jej powodów do stresu. Jeśli natomiast założymy, że niepełnosprawny ptak może być zestresowany potencjalnie zagrażającą mu obecnością innych członków stada z powodu nie tyle zachowania innych osobników, co samego instynktu, dlaczego nie moglibyśmy przyjąć, że może być podobnie zestresowany instynktownie wyczuwając nieprzystosowanie do życia wynikające z braku normalnej możliwości poruszania się, skoro to właśnie ona zapewnia w stadzie podstawowe poczucie bezpieczeństwa i przynależności?
Co do uszkodzenia skrzydeł mojej nimfy, weterynarz podejrzewa uraz neurologiczny, zwłaszcza że prześwietlenie niczego nie wykazało, a ptak ma bardzo silny zanik mięśni piersiowych, który wskazuje na ich odnerwienie. Wniosek, że uraz skrzydeł raczej nie jest już teraz bolesny bierze się stąd, że papuga po prawie roku od wypadku normalnie rozkłada i składa skrzydła, a także sama z siebie trzepocze nimi, tylko nie dość mocno, by móc latać.
Co do reagowania skrzekiem na dotyk, ptak zachowuje się tak tylko w sytuacjach, kiedy nie do końca widzi, kto go dotyka, np. wieczorem, a dawniej w podobnych okolicznościach w ten sposób nie reagował. W innych sytuacjach nie protestuje i najchętniej cały czas by się przytulał...
Co do bezpieczeństwa papug z prawidłowo podciętymi lotkami wynoszonych na dwór, na zagranicznych stronach spotkałam się z przestrogami osób zalecających podcinanie lotek, że papugi na zewnątrz są w stanie nabrać wiatru w skrzydła i wtedy ich odlot jest możliwy. Muszę jednak przyznać, że nie mogę się do tego ustosunkować, bo nigdy nie miałam z takimi ptakami do czynienia. Zaznaczam tylko, że takie opinie również istnieją.
Na zakończenie, jeszcze raz dziękuję za odpowiedź do mojego komentarza. To pokazuje, że nawet mimo różnicy poglądów możliwa jest konstruktywna wymiana opinii, zwłaszcza że ja również po części się z Panem zgadzam. W końcu i tak każdy właściciel papugi decyzję co do podcinania lotek musi podjąć sam, a im lepiej pozna argumenty obu stron, tym jest większa szansa, że ta decyzja będzie słuszna i z prawdziwą korzyścią dla papugi, bo przecież w ostatecznym rozrachunku to jest najważniejsze.
Witam, to znów ja :) Niedawno pisałam w sprawie amazonki, ale mama jednak się nie zgodziła(cena). Chciała znów falistą, ale ja chciałam coś większego i mniej popularnego. Wybrałyśmy z mamą którąś z konur(gatunek sama wybiorę:)). Co do podcinania, kiedy pierwszy raz o tym przeczytałam wpadłam w szał, uważałam że jak można zabierać ptakowi wolność, po to Pan Bóg dał ptakom skrzydła żeby mogły latać, i że podcinanie dla oswojenia to przymus do człowieka, że ptak nie może wybrać między dziką naturą a siedzeniem na ramienu i gadaniu "Kocham cię". Jednak po przeczytaniu Pańskiego postu zmieniłam trochę swoje zdanie, ale nadal się waham. Jestem na równym środku mostu, którego jeden koniec prowadzi do podcinania a jeden do zostawieniu całych skrzydeł. Papuga będzie miała dużą klatkę, swój własny pokój i nasze towarzystwo. Mieszkanie jest w miarę duże. I mam trzy pytania. Czy ptak po podcięciu nie stanie się agresywny(bo papugi w naturze albo odlatują, a jak nie mogą to atakują), i czy zna Pan jakiegoś weterynarza od papug gdzieś w okolicach Łodzi lub Częstochowy? I najważniejsze pytanie: w końcu podcinać czy nie? Mam totalny mętlik w głowie, wszystko analizowałam, nawet wczoraj spisywałam na kartce plusy i minusy podcinania i niepodcinania, no i nie wiem. Wiem tylko tyle, że nie umiem podjąć decyzji, każdy musi podjąć ją sam ale już nie wiem więc proszę Pana o pomoc.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu przyrzekłem sobie, że nie będę więcej zabierał głosu w sprawie przycinania lotek ptakom. I tego zamierzam się trzymać. Wiem, że żadne racjonalne argumenty nie trafiają do osób wyznających odmienne poglądy.
UsuńW pełni zgadzam się ze stwierdzeniem, że taką decyzję trzeba podjąć indywidualnie i uważam, że jeśli u kogoś wyzwala to aż takie emocje, to może lepiej byłoby pozostawić papugi dzikiej naturze, a zająć się np. psami czy kotami, które Pan Bóg, co prawda, stworzył też dzikimi, ale ponieważ człowiek udomowił je o wiele wcześniej niż papugi, więc już nie pamięta, jak były dzikie i biegały po lesie. Nie przeszkadza nam ich kastrowanie, tworzenie krzyżówek trzęsących się Yorków czy pokracznych, z trudem poruszających się monstrów, które bez zabiegu operacyjnego nie mogą otworzyć oczu. Więzione w ciasnych mieszkaniach na blokowiskach nie wywołują u nikogo żadnych emocji.
Osobiście jestem przeciwniczką podcinania lotek. Mam dwie papużki faliste. Gatunek wybrałam między innymi ze względu na niewielkie rozmiary tych ptaszków. I nie dlatego, że chciałam mieć małe papużki, ale dlatego, że większe ptaszki miałyby mniej miejsca w moim mieszkaniu. Klatka, w której mieszkają jest od rana do wieczora otwarta i ptaki latają po całym mieszkaniu. Wszystko jest zabezpieczone. Nie mam w mieszkaniu niczego, czego zjedzenie mogłoby im zaszkodzić. Wszelkie szczeliny są zabezpieczone. Kiedy gotuję, bądź robię sobie coś ciepłego do picia, to zamykam je w pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajdują i otwieram dopiero po przestygnięciu naczyń. Moi pupile uwielbiają latać. Wątpię, że jest to spowodowane jakimkolwiek przymusem, bo po prostu lecą tam gdzie chcą: na firankę, na której uwielbiają się huśtać bardziej niż na kupionych huśtawkach, na moje ramię, gdzie przylatują po buziaki kiedy na nie cmokam, na zawieszoną pod sufitem lampę, po której się gonią i na której wykonują różnego rodzaju akrobacje. Być może ot jest tyko środkiem do osiągnięcia celu, niemniej uważam, że mogąc swobodnie latać są szczęśliwsze. Nie znamy psychiki zwierząt i nigdy nie poznamy. Papuzie zachowania są różne od naszych, ale one również odczuwają emocje. Dla mnie tłumaczenie, że dla bezpieczeństwa papugi podcina się jej lotki jest naciągane. Jeśli nie jesteśmy w stanie zapewnić papudze wystarczająco dużo miejsca do latania, bezpiecznych warunków, przemyślanej i troskliwej opieki, to powinniśmy się zastanowić, czy nadajemy się na opiekuna dla jakiegokolwiek stworzenia. Dwuletniemu dziecku, też łatwiej byłoby związać nogi, żeby sobie krzywdy nie zrobiło ;)
OdpowiedzUsuńPanie Andrzeju ma Pan rację.
OdpowiedzUsuńCo do ostatniego postu, ....mam ochotę sam Pani na te stwierdzenia odpowiedzieć ale chyba to by nic nie dało. Proponuje czytanie ze zrozumieniem !!!
Przepraszam za wylewną szczerość.
https://www.youtube.com/watch?v=uDLb-IGY6OU&list=FLFbDizlUdQMT282gjNXhHHg&feature=mh_lolz
To moje pupile i maja podcięte lotki. Mieszkam w Anglii i tutaj jest to tak normalne jak jedzenie chlebka.
Ja pozwolę sobie opisać mój przykład może komuś przyda się to w podjęciu moim zdaniem słusznej decyzji jaką jest podcinanie lotek. Posiadałem kiedyś senegalke afrykanska która miała podciete lotki pupil był szczęśliwy i korzystał z dobrodziejstw natury niestety nie kontrolowalem tegoi lotki odrosly , w domu pojawilo się troctrochę ludzi którzy interesowali się papuga i w chwili otwarcia tarasu papuga wyfrunela, obecnie mam 3 miesięczną konure słoneczną która siłą rzeczy musiała ćwiczyć mięśnie wiec czekałem aż sobie polata jednak zauważyłem że interesuje się firanka i oknem, nie zastanawiałem się długo ucialem po 3 lotki z każdego skrzydła teraz pupil lata lecz nisko i mam większą kontrolę nad tym co się dzieje papuga jest bezpieczniejsza . Moje zdanie jest takie, dla dobra naszego pupila warto podcinac lotki
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńtemat powstał już dość dawno, jednak pozwolę sobie odpowiedzieć. Posiadam około 3 letnią nimfę, jest to samiec. Został zakupiony w wieku 7-8 miesięcy i udało mi się go oswoić. Jednak nie do końca. Robi co prawda kilka sztuczek, naśladuje gwizdanie psa, daje się brać na ręce, sam wskakuje na ramię, ale czasami odlatuje, wręcz obija się po pokoju. Jest w stanie normalnie latać, jednak kiedy już to robi fruwa prawie zupełnie na oślep. Ponieważ idzie lato, a papuga lubi przebywanie na balkonie postanowiłam umożliwić jej wspólne spacery i podciąć jej lotki. Nie zrobiłam tego jednak od razu "po całości", tydzień temu podcięłam najdłuższą lotkę, po jednej z każdego skrzydła. Dzisiaj ucięłam drugą, najdłuższą która została, zauważyłam że w jednym skrzydle brakowało najdłuższej lotki zanim w ogóle zaczęłam podcinanie przez co było nierówno, więc żeby wyrównać w skrzydle gdzie nie było tej najdłuższej podcięłam kolejną zgodnie z rytmem, a w drugim, gdzie były wszystkie podcięłam dwie. Czy zrobiłam słusznie? Czy "straty na raty" są lepsze niż pozbawienie ptaka od razu 5-6 lotek? Papuga raczej nie stresuje się przy łapaniu, znosi to spokojnie. Na razie nie ma zbyt znaczącej różnicy w lataniu, ptak fruwa zauważalnie ciężej, jednak w dalszym ciągu jest w stanie wzbić się w powietrze np z podłogi.
Dotąd nie spotkałem się z podobnym sposobem postępowania. Proszę opisać swoje doświadczenia. Mogą być interesujące.
UsuńDRODZY CZYTELNICY,
OdpowiedzUsuńrozpoczynając przed kilkoma laty pisanie tego bloga, nie przypuszczałem, że prezentowana tematyka spotka się z tak ciepłym przyjęciem i zyskam aż tak liczne grono czytelników. Zainteresowanie moimi tekstami przełożyło się na rosnącą lawinowo ilość zapytań i próśb o porady. Niestety, doba ma tylko 24 godziny i zaczyna mi już brakować czasu na życie i obowiązki zawodowe. Dlatego, z żalem, zmuszony jestem wstrzymać dalsze komentarze. Wybaczcie, proszę, i szukajcie odpowiedzi na nurtujące Was problemy w opublikowanych artykułach i wśród udzielonych już przeze mnie odpowiedzi. Zapraszam też wszystkich serdecznie na filmy poradnikowe na PAPUZIEJ TELEWIZJI http://youtube.com/c/papuziatelewizja